Ankieta była. Zagłosowaliście. Wybraliście. Oto 32 część fanfika. Niestety, nie trafiliście odnosnie tego, gdzie jest fuzja. Smutna twarz. Pod dzisiejszą ankietą, About Relations zostanie zastąpione inną opcją, w razie gdyby tytuł lub wątek który poruszę w tej części was zaciekawił. Enjoy.
About Relations[]
-Granat? Czy... Ametyst wróci? Nie ma jej już trzy dni... -Zapytał Steven.
-Nie wiem. I właściwie nie wykazuję zainteresowania co się z nią dzieje.
-Może... opowiesz mi historię? -Zapytał, i w tym momencie weszła do pokoju Perła. -...O Szmaragd?
-Nie ma dużo do opowiadania. Została aresztowana przez jedną z... Członkini policji Homeworld. Szafir i Rubin były bardzo młode, nie mogły jej dobrze poznać. Przez długi czas żyły same. Szmaragd je tylko uratowała przed atakiem klejnotów z rebelii. Ironią jest, że potem do niej dołączylyśmy...
-A jak wyglądała?
-No wiesz. Nosiła dosyć dziwny naszyjnik z białego kamienia... Miała dziwną fryzurę. Loki układały się w romb. Nie do końca pamiętam jej ubioru. W sumie... Jak teraz myślę... Ten naszyjnik przypominał trochę kształt klejnotu Perły. -Opisywała Granat, i wtedy Perła, które zbierała ciuchy Stevena, rozdarła koszulkę. W oczach widać było strach.
-Czy coś nie tak? Rozdarłaś moją ulubioną koszulkę! -Krzyknął Steven
-Wszystkie są takie same, Steven -Odpowiedziała Granat -Ty coś wiesz... Perło, chcesz mi może coś powiedzieć.
-Bo... No... Ja...
-Ty... TY JĄ ARESZTOWAŁAŚ! Przez ciebie, straciliśmy jedyną bliską nam osobę! Ona nas ochroniła! Gdyby nie ty... Nigdy byśmy nie zostały na tej planecie!
-Granat... Ja...
-Wstrzymajcie Konie! Granat. Pomyśl dokładnie, co tu się dzieje. Perła równie dobrze mogła go aresztować, bo był groźny dla rebelii. Gdyby tego nie zrobiła, jest szansa że Moja Mama by to przegrała, i mnie by tu nigdy nie było... Serio chcesz ją karać za to? Chcesz się na nią obrazić o to, że broniła to w co wierzy?
-Nic jej nie usprawiedliwia. Tak samo, jak nic nie usprawiedliwia tego co przedstawiła nam właśnie Ametyst. Tak Samo, jak nic nie usprawiedliwi tego, co zrobił Akwamaryn, i jeszcze bezczelnie tu pozostał. -Wygarnęła wszystkim Granat. W najgorszym możliwym momencie. W tej chwili, Akwamaryn wszedł do pokoju, i zobaczył Granat, twierdzącą że to on jest ten zły.
-Jesteś koszmarną Hipokrytką, wiesz? -Powiedział patrząc na podłogę -Jesteś dokładnie tym samym co ja, tylko w innym wydaniu. Walczyłaś z rebelią. Ale się do niej przyłączyłaś, gdy zostałaś bez żadnego ratunku. Dokładnie to samo co ja. Śmiesz jeszcze twierdzić, że to wszyscy dookoła są źli? Granat, nie wiemy co władało Ametyst, gdy chroniła Tygrysie Oko. Może to hipnoza, Może to to samo co skłoniło Perłę do Rebelii, A może to coś jeszcze innego. Nic nie wiemy. Dlatego zrozum, że nie wolno ci kogokolwiek obwiniać o cokolwiek co robiliśmy. Żyjemy w okropnym świecie, w którym obie strony mają rację, ale muszą ze sobą walczyć. -Wypowiedział się Akwamaryn. -Wszyscy muszą się zrelaksować. Chodźmy może na plażę? -Zaproponował. Nikt się nie odezwał, jedynie Steven wybiegł, i pociągnął za sobą Granat, i Perłę.
-To głupie. Nie mamy po co tu przesiadywać. -Marudziła Perła. -Równie dobrze, moglibyśmy siedzieć cały czas w świątyni... Albo... W Homeworld... Gdybym nie podjęła tej głupiej decyzji..
-I ja... -Stwierdziła Granat.
-Grr! Mam dosyć! -Krzyknął Steven -W ciągu miesiąca, nie ma ani jednego spokojnego dnia. Codziennie problemy, ktoś jest krzywdzony, ktoś się łączy, Perydot gdzieś atakuje, Ja już nie dam rady! Jeżeli wam tak bardzo przeszkadza to miejsce, to do roboty! Akwamaryn, w pokoju masz jeszcze ten statek jednorazowy, leć z nimi do Homeworld, ja zamieszkam z Tatą. Skoro tak bardzo wam przeszkadza ten styl życia, i to co się stało, to śmiało. Zobaczcie jak na waszą obecność zareaguje Homeworld. Spoiler: Nie będzie ani trochę inaczej niż z Lapis. Zaskarżą was o bycie elementem tej idiotycznej rebelii! Ja mam dosyć. -Stwierdził Steven, i pobiegł do domku. Wrócił za moment z Cheese burgerowym plecakiem, i szedł w stronę myjni. Akwamaryn, pobiegł za nim. Już prawie dotarł do myjni.
-Steven... Źle je zrozumiałeś. One nie są złe na ciebie, czy Rose.. One są złe na siebie nawzajem. Nie mogą zaakceptować tego co się stało... Daj im trochę czasu. Na razie nie wracaj do Świątyni. Niech zrozumią że są konsekwencje pewnych działań. Porozmawiam z Gregiem, na pewno cię przyjmie. Ale powrócisz, gdy będą zdesperowane, nie? -Zapytał. Chłopak pokiwał głową na tak. -Jestem z ciebie dumny. Nawet mimo faktu że znamy się ledwo miesiąc. Hej, to ten twój kolega Travis, nie? -Zapytał, wskazujac palcem na travisa, który... wyjął sztylet z czubka głowy.
-Czy.. ty widziałeś to samo co ja? -Zapytał Steven. Akwamaryn, patrzył na drugiego Chłopaka z niedowierzaniem w oczach.
-Tak mi się wydaje... Widzi nas... Ucieka!