Steven Universe Wiki
Advertisement
Steven Universe Wiki

Za spam od Pauli, postanowiłem napisać dalej fanfiki.. (Ratujcie)

It's about Law[]

Ostatni dzień lata miał się właśnie zakończyć, gdy...

-Ale wiesz, że musisz to posprzątać, nie? -Powiedziała Granat, która najwidoczniej zdążyła się sfuzjować.

-Ale wiesz, że w Homeworld każda fuzja musi zostać zniszczona?

-Ale to Ziemia

-Ale to prawo klejnotów. A ty jesteś.. No właśnie, klejnotem! Fuzje są niszczycielskie, i są przypisywane tylko dla władz.

-Ale my wyznaczamy tu prawo.

-Ale fuzje są niszczycielskie. Nie dla osób wokół. Dla ciebie. Rubin i Szafir będą w fuzji, narażone są na zepsucie. W każdej chwili, fuzja może się rozłączyć, a klejnoty w niej staną się zepsute. Tak powstał Zlepek. Zniszczone elementy klejnotów, które uczestniczyły w jednej fuzji. To jedyny sposób, by zatrzymać je przed niszczeniem wszystkiego wokół..

-Ale to da się opanować! -Wykrzyknął Steven- Zaprzyjaźniłem się z jednym zepsutym klejnotem.

-Ty.. Co?! To przecież.. samobójstwo..

-mm.. Nie. Jestem bardzo żywy.

-Kto ci pozwolił na cos tak głupiego?! Przecież mogłeś być już martwy!

-Emm.. Granat...

-I wszystko jasne! Pewnie już zaczynają się psuć!

-Jeśli coś się tu psuje, to twój statek.. -Powiedziała Ametyst.

-Tu nie chodzi o psucie się, tu chodzi o prawo. Jeśli się zepsują, to trzeba będzie zrobić z niej Zlepka..

-Granat.. Czy to wszystko prawda? -Zapytał Steven

-..Nie.

-Czy wiedzieliście, że ponad 90% klejnotów nie wie, że fuzje są toksyczne dla samych klejnotów które w nich uczestniczą? A tylko 1% wszystkich fuzji jest w stanie rzucić ten nałóg?

-A mówicie, że to ja mam nałogi! -Krzyknęła Ametyst.

-Ja mam nałóg tylko od nie... Znaczy się.. Connie, gdzie mój odłamek? -Powiedziała Perła gryząc się w język.

-Em? Chyba tutaj.. Proszę. Czy fuzja jest groźna dla ludzi?

-W jakim sensie?

-Fuzja z człowiekiem.

-Wha? Nie mówisz poważnie? haha! Fuzja z człowiekiem jest nie możliwa, Moja Droga.

-Jest możliwa! Steven, powiedz mu!

-Nie, na pewno nie jest... to z naukowej dedukcji nie możliwe... Chociaż.. Jeśli człowiek miał by geny klejnotu... Jak ty Steven! No przecież! No więc.. było by to groźne tylko dla klejnotu, człowiek po prostu osłabia organizm. Chociaż musiałbym przeprowadzić nad tym testy...

-Nie ma czasu na testy, nasze życie, nasza sprawa.

-Ale Granat może on ma ra...-Powiedział Steven, lecz Granat mu przerwała

-NASZA SPRAWA STEVEN!!- krzyknęła, aż drzwi świątyni się rozwaliły.

-...To zadziała jako mój dowód. Jesteś Groźna Granat. To wszystko.

-Ja nie jestem groźna! -Krzyknęła Granat, i z rękawicami rzuciła się na akwamaryna. Ten wyciągnął swoją broń- lodową maczetę, i odparł atak fuzji.

-Nie jesteś w stanie pokonać mnie. Lepiej sobie odpóść, i sprzątnijmy ten bajzel.

-On ma rację Granat, proszę przestańcie walczyć.. -Poprosił Steven, blokując drogę Granat do jej przeciwnika. Ona jedynie się odwróciła, i poszła do świątyni.

-Macie może jakąś szopę, do upchnięcia tych rzeczy? Spora część z nich przyda mi się przy re-kontrukcji..

-Po co ci szopa? Dostaniesz swój pokój w świątyni. W nocy nad tym popracuję, a ty dzisiaj zostań ze Stevenem. -Powiedziała Perłą, i też opóściła tą plażę.

-Jak byś znalazł jakiś rupieć, wrzuć go do mnie do pokoju. -Powiedziała Ametyst, i jak jej poprzedniczki, wyszła.

-O nie! Która godzina! Moi rodzice musza się martwić, muszę szybko wrócić do domu!

-Nie martw, mam coś dla ciebie. -Powiedział Akwamaryn, i wyciągnął z klejnotu bransoletę. -Dzięki temu artefaktowi, możesz teleportować się w dowolne miejsce, które pamiętasz jak wygląda. Wróć do domu tym. Nie musisz mi oddawać.

-Jejku.. dzięki!

-Steven, wracajmy do domku. Jakieś insekty na tobie obsiadują.

-To komary.

-Musisz mi koniecznie o nich opowiedzieć..

Tak oto zakończył się trochę dziwny dzień w Beach city. Część rupiecia spłonęła, a część zabrał Ocean, z powrotem do Ocean town. Steven i Akwamaryn większość nocy rozmawiali o ziemi.. Perłą majstrowała pokój dla nowego klejnotu. Ametyst.. Była sobą, a Granat.. W sumie, sam nie wiem gdzie jest, i co robi. Perydot na pewno gdzieś sięukrywa, i szykuje kolejny plan.

Rankiem, Steven robił swoje ulubione "wspólne śniadanie". Wszystko było dobrze, jak zawsze do momentu upuszczania truskawki..

-Ten owoc przypomina mi o słynnej wojnie w której brała udział twoja matka. Autoryzacja Diamentów pozostawiła tam klejnot który może sam się udoskonalać, lecz nie może się przemieszczać.. Może pamięta coś z wojny..

-Znam ten klejnot! Byłem w nim!

-Co?! Gdzie jest?!

-Granat ma go w świątyni.

-I po ptakach.. Wiesz, Homeworld prowadziło dawniej bardzo brutalne metody. Dzisiaj prawo Homeworld jest bardzo napięte, większość możliwych funduszy wędruje właśnie na kształcenie prawa. Lecz wciąż nie zawsze udaje się walczyć o Prawo...

-Czy ty byłeś prawnikiem?

-Co to prawnik? W Homewolrd, sądy odbywają się z interakcją wszystkich klejnotów danego królestwa. Każdy wysłuchuje dowodów, faktów, i innych spraw prezentowanych przez policję. Publiczność wybiera werdykt.

-To.. okropne.

-Prawo jest brutalne, ale piękne. Jak zwiędła róża. Czasami rozwita, czasami znowu więdnie..

-Taa.. -Odpowiedział jedynie Steven, i tu zapadła cisza. Nikt przez dłuższy czas się nie odzywał. Aż w końcu przyszła Perła, i przerwała to wszystko.

-Widzieliście Granat? Fontannę Rose zalała lawa..

Granat? Nie ma jej w światyni? -Zapytał Akwamaryn.

-Nie, nigdzie jej nie ma. Zaczynam się martwić.

-Czasami, fuzje chcą być same.. ukrywają się w dziwnych miejscach, zależne od tego jakimi są klejnotami. Możliwe więc, że Granat jest gdzieś głęboko pod ziemią..

-Steven, zawołaj Ametyst. Chyba będziemy mieć misję..

CDN.

Advertisement