Steven Universe Wiki
Advertisement
Steven Universe Wiki

27 część fanfika. Enjoy.

Rage[]

Po rozfuzjowaniu się Chalcedon, i uciecze Perydot wszyscy się rozeszli. W świątyni zaczęła się jednak kłótnia.

-Akwamaryn! Mieliśmy już Perydot, wystarczyło ją tylko zmiażdżyć i zbańkować! -Awanturowała się Perła.

-Ale ja jej nie chce miażdżyć, Perło! Perydot jest moją starą przyjaciółką... I mimo, że już się nie przyjaźnimy, ja wciąż wierzę że ona może się zmienić! -Odpowiadał na to Akwamaryn. Tego typu rozmowa powtarzała się przez godziny, aż w końcu Granat się wkurzyła, i zainterweniowała.

-Mam dosyć. Chcieliście mi udowodnić, że jesteście na równo silni jak Szafir i Rubin, i że możecie wytrzymać w fuzji. A potem, okazuje się że nie możecie wytrzymać w fuzji, a w dodatku wydzieracie się na całą świątynię. Wystarczy. Jeśli usłyszę jeszcze jedno słowo, to zostaniecie ukarani.

-Ale... -Powiedzieli równocześnie.

-Żadnych ALE! -Powiedziała Granat uderzając rękawicami oba klejnoty w głowę. -Do pokoi przemyśleć zachowanie. -Dodała jedynie, a reszta się już posłuchała.


Cztery dni potem----

-Hej Granat? Akwamaryn i Perła nie wychodzą od ostatniej kłótni... Mogę iść sprawdzić? -Zapytał Steven. Granat pokiwała głową na zgodę, i teleportowała się gdzieś. Chłopak otworzył drzwi do pokoju Akwamaryna.

-Hej, Akwamaryn?! Jesteś tu...taj? -Zapytał. Zobaczył że pokój był o wiele ciemniejszy niż ostatnio.

-Steven. Idź sobie. -Powiedział zdenerowanym tonem głosu.

-Ale... Nie. Dosyć. Wystarczy już waszych fochów. Ani Perła, Ani ty nie zrobiliście nic dobrego tą fuzją. Ani ty, ani ona nie wychodzicie już z swoich dziupli! Sam popatrz co tu się dzieje! Części latają wszędzie, grawitacja dziwnie przechodzi z miejsca w miejsce! Tak nie może zostać!

-Steven. IDŹ SOBIE! -Krzyknął, po czym strumieniem wody wymył Stevena z pokoju, wrzucając go do pokoju perły.

-Steven? Czego tu szukasz?

-Ja.. Emm.. No... Tak. No więc mam dość tego że pokłóciłaś się z Akwamarynem, i...

-Dość. Już wiem że nie chcę tego słuchać. Jeśli on cię tu przysłał, to powiedz mu, że nie zakończę wojny do momentu w którym on mnie przeprosi, i wyjaśni sprawę. Na co tu siedzisz? Idź tam. -Powiedziała Perła, i woda na której stał Steven zrobiła się lekka, i nie dało się na niej stać. Steven zleciał do pokoju Akwamaryna.

-Mówiłem Steven, Idź stąd.

-Perła kazała powiedzieć, że masz ją przeprosić i...

-Powiedziałem Idź. Ty nie poszłeś. Czemu? Jaki jest powód twojego ciągłego powrotu? Skoro Perła cię wysyła jako wiadomość, to leć do niej, i powiedz jej że mam gdzieś czego ona chce. Tu liczy się moje uczucie. Moja relacja, Steven! Sam nie jestem do końca świadomy ale... Czy ja ją kocham? Nie... To.. Steven, po prostu idź do niej. -Powiedział , i gdy już wyrzucił go do połowy, był na poziomie pokoju Perły i Akwamaryna w jednym momencie. Wtedy krzyknął.

-KONIEC! Nie liczy się ani twoje uczucie Akwamaryn, ani twoja zraniona reputacja, Perło. Tu liczy się cel tego co robimy. A to co wy robicie, jest kompletnie go pozbawione! Powinniśmy walczyć z Homeworld, z Jaspis, z Tygrysim Okiem, a nie marnować czasu na sprzeczki między sobą. -Wypowiedział się, a gdy już Akwamaryn miał go wyrzucić dalej, Steven wkurzony jeszcze raz powiedział... -Powiedziałem wam... KONIEC. -I w momencie gdy powiedział Koniec, cała woda dookoła znikła. Byłą tu jedynie platforma na której stała cała trójka. -Ta świątynia została zrobiona przez Mamę, ale to ja teraz nią władam. A gdy mówię koniec wyrzucania mnie z niej, to mam na myśli koniec. Będziecie tu siedzieć tak długo, aż się nie pogodzicie. I lepiej się pośpieszcie. Platforma się zmniejsza. -Powiedział. Faktycznie kolejne elementy platformy  spadały w pustą przestrzeń. -Akwamaryn, zacznij. -Rozkazał.

-No dobra... Przepraszam Perło. Przepraszam że nie powiedziałem o moich uczuciach.. To jest po prostu trudne, ja sam nie wiem co do niej czuję. W tym samym momencie jej nienawidzę, ale coś w środku... Po prostu nie pozwala mi jej skrzywdzić. Zachowałem się jak pacan trzymając to w sobie.

-Ja.. ja też przepraszam. Wymagałam od ciebie byś wykonywał co chciałam, a właściwie sama nie pytałam cię o zdanie. To moja wina że wybuchłeś gniewem... Ja.. Serio mi przykro... Na spokojnie możemy porozmawiać o tym uczuciu... Ale nie teraz. Steven, szybko zabierz nas stąd.

-Hmm.. Nie. W ramach kary za wyrzucanie mnie z pokoi, teraz ja wyrzucam was. Pa. -Powiedział, i cała platforma w jednym momencie zniknęła, pokazując... Że przestrzeń pod nią, to był wciąż pokój Perły.

-Ty... Oszukałeś nas! -Krzyknął Akwamaryn.

-Tak. Nigdy bym nie skrzywdził moich przyjaciół. A tym bardziej, że ich kocham.

-...Rose tak mówiła... Niesamowite jak podobny jesteś do niej... -Powiedziała Perła, przytulając go.

Advertisement